Geoblog.pl    kolekcjonerka    Podróże    Indie 2013    Varanasi-dzień pierwszy
Zwiń mapę
2013
11
lut

Varanasi-dzień pierwszy

 
Indie
Indie, Varanassi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7582 km
 
Varanasi 1

Obudzilismy sie o poranku. Jeden z naszych towarzyszy podróży zmieniliśmy z innym. Zaczął nam opowiadać trochę o sobie. Ze jest singlem, ze wraca z chrztu dziecka swojego brata, ze codziennie przepływa 5 km po Gangesie. Na koniec dał nam słodycze do spróbowania. Wraz z innymi podroznikami wylalismy sie na peron. Tam obstapili nas kierowcy tuk-tukow. Jeden z nich nawet wiedział gdzie znajduje sie nasz Hostel,ale w związku z tym, ze jest święto i nie wszędzie może dojechać zostawi nas na najdalszym skrzyżowaniu. Najdalsze okazało sie najbliższym. Zarobił więc na nas 110 rupii. Szliśmy bardzo długo, mijając setki pielgrzymów. Na jednym ze skrzyżowania zaczepil nas młody chłopak i zaproponował zaprowadzenie na miejsce. Po kolejnym kwadransie przepychanek miedzy uliczkami, z pielgrzymami, policjantami i krowami dotarliśmy na miejsce. Okazało sie, ze mimo rezerwacji nie ma dla nas pokoi. Właściciel zaproponował, abyśmy zjedli sniadanie - co uczynilismy, ja tosty z nutella i banana lassi za 100 rupii. On szukał dla nas pokoi w innych hotelach, np. W jakiejś starej łaźni. W pokoju było tylko łóżko, a i tak nie było dla nas wystarczającej liczby miejsc. Kolejny Hostel i czekanie na właściciela, ktory poszedł wykąpać sie w Gangesie. Poklocilismy sie z naszym właścicielem, bo czekaliśmy 3 godzinę na pokoje, zmęczeni po całej nocy w pociągu. On nas za to przekonywał, ze robi co w jego mocy, aby nam pomoc. I dlatego mamy nie obstepowac od 10% zaliczki. Pokoje, które dostalismy w Golden Loudge były lepsze od tych, które proponował nam w pierwotnym miejscu. Nie mogliśmy sie doczekać ciepłego prysznica. Krótka drzemka i poszliśmy nad Ganges na obiad. W restauracji hotelowej na dachu zamowilismy mięsne potrawy. Obsługa krzatala sie niemiłosiernie długo. My za to obserwowaliśmy ruch na rzece. Posiłek był naprawdę dobry, ale tez stosunkowo drogi-300 rupii. Zeszlismy po dziesiątkach schodów i dostaliśmy sie w ręce właścicieli lodek. Planowaliśmy rejs o zachodzie słońca, ale chcieliśmy sie jeszcze przejść. Nie obstepowal nas na krok, poszedł do ghaty palonych zwłok. Tam chcieliśmy z ukrycia zrobic zdjecia-oficjalnie jest to zabronione. Podszedł do nas młody człowiek, ktory przedstawił sie jako pracownik hospicjum. Zaczął opowiadać o ceremonii palenia zwłok i dzięki niemu mogliśmy uczestniczyć w nich, chodząc pomiędzy paleniskami, obserwując je z zewnątrz i słuchając opowieści. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, ze na koniec mieliśmy spotkać sie z guru duchowym hospicjum, ktory miał nam rzucić dobra karmę. Oczywiście w Indiach nic za darmo. Kilkakrotnie było wspomniane, ze kg drzewa sandalowego, najlepszego, to koszt 10 dolarów. I dobrze byłoby, abyśmy taka minimalna ofiarę złożyli. Oczywiście, każdy z nas dał tyle ile uważał za stosowne. I z naszym właścicielem łódki udalismy sie w rejs po ghatach. Udało nam sie rownież obserwować ceremonie o 18.30 z poziomu wody. Nastepnego dnia postanowiliśmy zobaczyć ja od strony ladu. Nie byliśmy przygotowani na komary i inne insekty, ale małym nadzieje, ze małe muszki nie pogryzly nas bardzo. Zostaliśmy wysadzeni przy najbliższej Golden tample ghacie i
W zadumanych nastrojach wróciliśmy do hostelu. Tradycyjnie dla odkazenia organizmu zastosowaliśmy wysokoproentowa Polska wódkę i poszliśmy spać. W planach mieliśmy ranny rejs po ghatach.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kolekcjonerka
Marta Szadowiak
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 16 wpisów16 3 komentarze3 10 zdjęć10 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
28.12.2012 - 15.02.2013